Oto kolejna rozgrywka z moim udziałem:)

Mój team drużyna niebieska:

Top(góra)--Nasus

Jungle(dżungla)-Wukong

Mid(środek)--Malzahar

Adc/bottom(dół)--Tristana

Support(wspomagający)--Alistar

Drużyna przeciwna(czerwona):

Top(góra)-Malphite

Jungle(dżungla)-Lee Sin

Mid(środek)-Veigar

Adc/bottom (dół)-Vayne

Support(wspomagający)-Xin Zhao 

 

Jak widać musiały być jakieś nieporozumienia w przeciwnym zespole, ponieważ ich supportem był xin zhao, który nie sprawdza się w danej roli, ponieważ brakuje mu użytecznych cc-ków (czarów. Posiada on jedynie podrzut i odepchnięcie.

Moim supportem w meczu był Alistar, który bardzo dobrze sobie radził i dużo pomagał, co pozwoliło nam wygrać linię i mecz w dość prosty sposób. Tak jak wspomniałem grę wcześniej, linia dolna czy górna jest zobowiązana pomóc junglerowi przy pierwszym kampie (zależy to od miejsca, w którym zaczyna nasz jungler), tak więc chcąc, nie chcąc, od tego zaczęliśmy grę. Po powrocie na linię przeciwny bot lane zaczął bardzo agresywnie, Xin wbił się we mnie ze swojego e (,,zuchwała szarża"), spowalniając moją postać i zadając mi spore obrażenia. Na szczęście pierwszym skillem (umiejętność) Alistara, który aktywował było W (,,Z byka"), które odpycha przeciwnika, zadając mu damage. Następnym krokiem było rzucenie mojego ładunku wybuchowego na Xina i autoatakowanie go niestety została mu po owej kombinacji uderzeń wystarczająca ilość zdrowia, by użyć flasha, co dało mu możliwość ucieczki. Spowodowało to również spalenie flasha przeze mnie i mojego supporta...jak widać na próżno. Było to ryzykowne, gdyż Vayne wciąż zadawała mi obrażenia swoimi autoatakami. Gdy nie znajdowałem się już w zasięgu ataków Vayne, przeniosła ona swój focus na supporta Alistara, co pozwoliło mi ją zabić, dzięki ładunkowi wybuchowemu i kilku atakom, poświęcając przy tym swojego supporta (pierwsza krew). Na szczęście nie wiązało się to z konsekwencjami w późniejszej fazie gry.

Po powrocie Vayne, Alistar wbił się w nich ze swojego skilla ,,Z byka" i podrzucił ich swoim skillem, które widnieje pod przyciskiem ,,Q"(Zmiażdżenie). Chciałem go wspomóc, jednak podszedłem zbyt blisko przez co, byłem w zasięgu Zuchwałej szarży Xina, który zabił mnie, ten atak przypłacając również swoim życiem.

Po moim ponownym wejściu na linię, chcąc trochę ,,pofarmić", Xin znów próbował swoich sił, doskakując do mnie. Zdążyłem jednak już posiąść aktywny skill „wybuchowy skok”, co dało mi możliwość ucieczki i po wbiciu się Alistara, w dość łatwy sposób obijałem przeciwników, przez co trochę się wycofali. Mimo wszystko wrogowie wciąż byli w zasięgu Alistara, co kosztowało obojga życie i zwiększyło przewagę naszego zespołu. Korzystając z sytuacji, że wokół nas nie kręciło się zbyt wielu przeciwników, postanowiłem wspomóc naszego Junglera w pokonaniu Lee sina. Jednak, gdy dołączyli do niego Vayne z Xinem sytuacja się zmieniła i zmusiła nas do ucieczki. Użyłem heala(uzdrowienie), by dać szansę przeżycia Wukongowi, który i tak poległ. Zaraz po nim zginąłem ja kierowany żądzą krwi Xina. W tej grze nie było dane mi farmić.

Wukong uznał, że wspomoże nas na linii, więc użył swojego e (,,Cios Nimbu") by doskoczyć do przeciwnego bot lane (dolna linia). Zaraz po nim swojego combo użył Alistar, co dało mi możliwość wykończenia przeciwnika.

Po śmierci Xina, Vayne nie chciała ryzykować i cofnęła się do bazy, przez co straciła złoto i poziom. W międzyczasie zauważyliśmy, jak Lee sin atakuje smoka, więc uznałem, że razem z Alistarem mu w tym przeszkodzimy. Próbowałem go zabić, rzuciłem się nawet za nim w pogoń, lecz na próżno. Wróciłem, więc do farmienia (atak na minionki).

W 10 minucie Xin schował się w krzakach, czekając na okazję, by mnie zaatakować. Jednak tym razem się przeliczył. Gdy mój pobratymiec zaatakował Vayne, do mnie doskoczył Xin. Wtedy rzuciłem na niego swoje skille i zacząłem autoatakować. Alistar zatrzymał Xina. Po wybuchu ładunku dobiłem go swoim ultimatem. Wówczas samotna Vayne już nie była wyzwaniem. Nie chciałem od razu atakować wieży, tylko spokojnie farmić, nie obawiając się zbyt dużej ingerencji Lee sina. Jednak Alistar uparcie pushował (wywierał presję), tym samym nie pozostawiając mi wyboru.

Jak widać powrót na linię w 12 minucie znów skończył się konfrontacją. Po wbiciu się Byczka w przeciwników zostali oni ogłuszeni, co pozwoliło mi ich trochę obić. Niestety uciekli z niskim stanem zdrowia, poniekąd z mojej winy, ponieważ myślałem, że zadany przeze mnie damage będzie wystarczający. Okazało się, że Xin czekał w krzakach, lecz widząc mnie z supportem cofnął się. Zdziwił mnie również widok Vayne cofającej się do bazy. Wykorzystałem, więc sytuację i zabiłem ją moim ultimatem. Po czym wróciłem do farmienia. Malzahar niestety nie zauważył, że na midzie brakuje jego przeciwnika i nie użył alarmu/pingu(tzw.,,SS''), który przyszedł by zgankować bota. Mimo, że uciekłem z jego klatki flashem, to jednak nie zauważyłem użycia Ciemnej Materii przez Veigara, która praktycznie pojawiając się znikąd pozbawiła mnie życia.

W 14 minucie meczu różnica w farmie pomiędzy mną, a Vayne była bardzo duża, co przerodziło się w ogromną przewagę w zadawanych obrażeniach. Gdy z Alistarem postanowiliśmy zniszczyć kolejną wieżę przeciwników, Ali zaatakował Vayne, aby nie przeszkadzała mi w owej „destrukcji”. W krzakach czekałem na przeciwników, zdążyłem zabić Xina i zostałem zabity. Wspomagający walczył, zaś z Vayne, jednak ponowna pomoc ze strony przeciwnego mid lanera Veigara, który użył swojego ulta, postawiła na nim krzyżyk.

Kolejny powrót na linie był o tyle przyjemny, że mogłem sobie spokojnie pofarmić. Gdy przez chwilę nie było przeciwników na linii, postanowiłem zniszczyć imhibitor, jednakże akcję tę przypłaciłem własną krwią – kolejny raz przez ingerencję Veigara.

Po odrodzeniu zapytałem Junglera, czy użyczy mi reda (stwór), jak widać zgodził się, co umożliwiło mi ,,podpalanie" przeciwników, zadając im większy damage. Następnie udałem się na środkową linię, by wspomóc Malzahara i zniszczyć z nim kolejny obiekt. Postawili nam się Xin i Veigar. Walka zakończyła się wymianą jeden za jeden. Udało mi się przeżyć. Nie musiałem cofać się do bazy. Po kampie w dżungli wróciłem na linię by pomóc Wukongowi w zabójstwie Lee Sina. Zabiłem go, ale sam straciłem życie pod wieżą przeciwników.

Ponowna moja śmierć zdarzyła się zaraz po moim odrodzeniu, gdy poszedłem na topa (góra), chcąc wspomóc sojuszników w walce, która skończyła się dwoma zabójstwami na naszą korzyść. Zdecydowałem się wówczas na potyczkę z Lee sinem, którą tak samo, jak i on przypłaciłem życiem, ponieważ dobił mnie malphite swoim e (,,Wstrząśnienie Ziemi”). Wrogowie skupili się na mojej osobie, a w tym czasie mój team zniszczył dwa inhibitory. Następnie wywiązała się walka, w której to my byliśmy zwycięzcami, nie tylko pojedynku, ale całej rozgrywki.