Gigant z Cupertino analizuje nowe scenariusze logistyczne. W grę wchodzą zmiany dostawców, relokacja produkcji i możliwy wzrost cen dla konsumentów
Apple, jedna z najbardziej efektywnych firm w zakresie zarządzania globalnym łańcuchem dostaw, znalazła się w niekomfortowej sytuacji. Wprowadzone przez administrację Donalda Trumpa cła importowe mogą znacząco zwiększyć koszty komponentów wykorzystywanych w urządzeniach marki – w niektórych przypadkach nawet o 46%. To nie tylko cios dla finansów firmy, ale również sygnał ostrzegawczy dla całej branży technologicznej.
Efekty cła: zmiana kosztów, zmiana strategii
Nowe obciążenia celne dotyczą szerokiego spektrum elementów sprowadzanych głównie z Azji, w tym m.in. modułów komunikacyjnych, obudów, procesorów pomocniczych oraz komponentów zasilania. Wpływają one bezpośrednio na łańcuch dostaw Apple, który do tej pory słynął z niemal perfekcyjnej koordynacji i minimalizacji strat czasowych.
W reakcji na sytuację Apple rozpoczęło intensywne analizy ekonomiczne i rozmowy z partnerami produkcyjnymi. Pod uwagę brane są m.in.:
• Renegocjacja kontraktów z aktualnymi dostawcami,
• Dywersyfikacja źródeł komponentów poza obszary objęte taryfami,
• Relokacja zakładów montażowych do krajów z korzystniejszymi warunkami handlowymi (np. Indie, Wietnam, Meksyk).
Potencjalne skutki dla rynku i konsumentów
Analitycy zwracają uwagę, że choć Apple może częściowo wchłonąć rosnące koszty, to nieunikniony może być wzrost cen detalicznych urządzeń – zwłaszcza iPhone’ów i komputerów Mac. Co więcej, napięcia handlowe i niestabilność geopolityczna uwidaczniają kruchość współczesnych łańcuchów dostaw, nawet tych zarządzanych przez liderów branży.
Eksperci sugerują, że inne firmy technologiczne – takie jak Dell, HP czy Google – również będą musiały dokonać rewizji swoich strategii zaopatrzenia. Decyzje podejmowane obecnie przez Apple mogą więc wyznaczyć nowe standardy reagowania na polityczne ingerencje w handel międzynarodowy.